czwartek, 5 lutego 2015

Rozdział 8. "Konferencja"

No więc tak. Kilka małych zmian na blogu. Nowa muzyka, nowy układ, kilka nowych okien przybyło kilka starych odeszło, nowa czcionka i nowy rozdział.
~<>~

Usiedliśmy na wolnych fotelach zgodnie z rozkazami Danvelda. Ja siedziałem na drugim końcu owalnego stołu czyli na przeciwko niego.
-Na prawdę dobrze wam poszło.-zaczął.
-Czekaj. O co w ogóle chodzi?-przerwałem.
-Już wyjaśniam. Zorganizowaliśmy wam rozrywkę w postaci szukania sali zgodnie ze wskazówkami.
-Serio? Bawiłeś się nami...-byłem lekko zdenerwowany.
-Dobra, dobra... Ale teraz przejdźmy do ważniejszych rzeczy.-Trochę podniósł głos.-Zabójcy, przedstawiam wam pięciu kolosów!
Niemalże jednocześnie ja, Sayaka i Erica przechyliliśmy głowy w bok. Neko z Naomi pozostawali spokojni.
-Mówiłem ci już, że Żywiołowi Zabójcy są pierwszymi podwładnymi władcy, tak?-kontynuował. Kiwnąłem głową.-Ale wiesz również że szef sam jest Żywiołowym Zabójcom, więc wracając do sprawy kolosów, są oni podwładnymi każdego Zabójcy z osobna.
-Jakoś nie czaje.-do rozmowy włączył się Sayaka.
-Każdy z nich jest, lub raczej będzie, waszym "sługom".
-To mi się podoba.-Sayaka z szerokim uśmiechem.
-Wybrałem ich jako najlepszych spośród changersów. Ach i gdyby chciał wiedzieć to kolosi Beatrix zaginęli. Nie mamy najmniejszego pojęcie czy żyją czy nie i gdzie się znajdują.
-Wiedzieliście o tym?-zwróciłem się do Kaita i Naomi.
-Tak trochę, ale nie wszystko.
-Ok. później sobie pogadacie, teraz szybko muszę was zapoznać.-zaczął dosyć szybko mówić.-Dakota.-wstała wysoka kobieta o blond włosach do ramion. Cerę miała sztucznie opaloną, ostro czerwoną szminkę na ustach i lekko pomalowane oczy. Była ubrana w beżową kamizelkę nałożoną na białą koszulkę, czarną miniówkę tego samego koloru getry i czerwone szpilki.-Będziesz kolosem Sayaki, czyli tej białowłosej.
-Serio?-odezwała się blondynka żując w tym samym czasie gumę.-mam być podwładną tej brzydkiej zakonnicy?-jej ton nie brzmiał zbyt sympatycznie.
Kątem oka zauważyłem, że Sayaka się wzdrygnęła.
-Lepiej z nią nie zadzieraj-szepnął do Dakoty Danveld-jeśli się wkurzy to grzmotnie tobą o ściane tak, że ci żebra połamie.
Sayaka wstała z fotela.
-Pfiii jakoś mnie nie przekonuje.-A srebrnowłosa coraz bliżej tej "plastik"-No w każdym bądź razie ja...
Sayaka położyła rękę na barku Dakoty. Zacisnęła na nim rękę. Wokół niej była złowroga Aura.
-Co żeś o mnie mówiła Paniusiu!?-powiedziała głosem bestii.
Rozległ się dźwięk głośnego przełknięcia śliny.
Dakota się szybko odwróciła jednakże było już za późno. Pięść Sayaki zmierzała już w stronę twarzy paniusi.
Oberwała.
Jednak nie miała zamiaru się poddać.
Zamachnęła się i trafiła białowłosą tak samo jak ona nią.
Ja z Kaitem wybiegliśmy żeby zatrzymać Sayakę z kolei po Dakotę wybiegło dwóch mężczyzn ze strony Danvelda.
Obie jeszcze jakiś czas się wyrywały, ale w końcu udało się je uspokoić.
-Ufff... nie za dobry początek.-podsumował Danveld.-Dobra wole nie tracić czasu na kolejne sprzeczki. Posadzić Sayakę i Dakotę.
Jak rozkazał tak uczyniliśmy.
-Kure.-kontynuował.-Ty będziesz kolosem Kaita.
Wstała średniego wzrostu czarnowłosa kobieta, miała mniej więcej 35 lat. Włosy miała związane w kok, na sobie miała chyba europejską suknie żałobną. Powoli stukając obcasami podeszła do Neko. Podała mu rękę i powiedziała szorstkim głosem.
-Witam, liczę na owocną współpracę.-odeszła i usiadła z powrotem na swoim miejscu.
-Ja też.-Kaito dosłownie krzyknął za odchodzącą kobietą. Ona nawet nie zwróciła na to uwagi tylko z największym spokojem w duszy usiadła.
-Następny, Jack, Erica.-Danveld nie tracił czasu.
Wstał wysoki chłopak. Na tle pozostałych kolosów był bardo młody, około 17 lat. Miał rude włosy brązowe oczy i bladą cerę. Podszedł do Erici i się przywitał.
-Cześć jestem Jack Wonder.-hazardzistka wstała i podała mu rękę.
-A ja Erica Swallow, miło mi.
-Mi też.-To było do tej pory najbardziej normalne powitanie.
Chłopak wrócił na swoje miejsce i posłał uśmiech do naszej czarnowłosej. Jak widać dwoje najmłodszych najlepiej się dogaduje.
-Dobra następny...-Danveld chciał kontynuować.
-Stop!-przerwałem.-Wszyscy siedzą teraz słuchają. Po pierwsze, Danveld, masz mi opowiedzieć o ma...
-Tak tak zaraz do tego przejdę, zaraz po tym jak wszyscy poznacie swoich kolosów.
Czy on czyta w myślach? Pomyślałem.
-Nie nie czytam...-powiedział spokojnie.
O kurde, co się dzieje?
-Dobra, następny Lancer, Naomi, brązowowłosa obok szefa.
Wstał biało włosy chłopak, wysoki, dosyć przystojny o niebieskich oczach. Był ubrany jak typowy nastolatek, czarne trampki, niebieskie dżinsy,szary podkoszulek, czerwona koszula i miał okulary, mimo że wyglądał już na pełnoletniego. Luźnym krokiem podszedł do Naomi i wyciągnął do niej rękę. Ona wstała i zaczerwieniona podała mu rękę. Patrzyłem na to niechętnie, byłem trochę zazdrosny.
-No i nareszcie Saro, wiesz kto, prawda-zapytał sarkastycznie, bo tylko ja zostałem.
Wstała ostatnia z dotąd nieznanych nam osób. Mężczyzna "niedźwiedziej" postury, o ciemno szarych długich włosach związanych z tyłu w krótki męski kucyk oraz bujnym zaroście tego samego koloru. Był ubrany luźnie, w zwykłą jasną koszulę i spodnie, Niepewnym chodem zaczął się do mnie przybliżać. Wstałem za nim zdążył dojść i przygotowywałem się mentalnie na spotkanie z nim.
Kiedy stał już przede mną wyciągnął rękę i zaczął.
-Dzień dobry nazywam się Saru Su... Su...-mężczyzna jąkał się.- Suiteru.
-Ej, czy to nie jest przypadkiem panieńskie nazwisko mojej mamy?
-Nie wytrzymam!-nagle wrzasnął Saru-Przytul Wujka!-Rzucił się na mnie.
Przycisnął mnie do siebie tak że nie mogłem oddychać, a przez głowę przelatywała mi tylko jedna myśl:
Że Cooooo!?!?!
-Po...owietrze-zdołałem wyszeptać.
Siłacz mnie puścił.
-Przepraszam! Wszystko w porządku?
-Tak tak, tylko... o co chodziło?
-Miałem ci tego nie mówić, ale jestem bratem twojej mamy.
-Idiota!-palnął Danveld.
-Wybacz, po prostu nie mogłem dłużej udawać.-odpowiedział Saru.
-Czekajcie! Czy łaskawie mi to ktoś wytłumaczy?-zapytałem.
Dobra, byłem w stanie zrozumieć sporo rzeczy, ale że moja mama miała brata pracującego w mafii, o którym nic nie wiedziałem... to trochę dużo.
-Ok! Wszyscy ochłonąć już tłumaczę. zajmijcie swoje miejsca. A więc tak, zacznijmy od kwestii Saru. Jacob, Beatrix miała brata którym jest właśnie on. Pracował już od jakiegoś czasu w mafii. Twoja mama nic ci nie mówiła żebyś nie miał podejrzeń ponieważ Saru bardzo dużo czasu spędzał tutaj a rzadko bywał u rodziny.
-To prawda?-zwróciłem się do tego o którym była mowa.
-Tak...-odpowiedział nieśmiało.
-To w takim razie następne pytanie. Dlaczego to moja mama była szefem a nie Saru skoro jest starszy?
-Nikt nie mówił że Saru jest starszy.-szybko odpowiedział Danveld.
-Co? Ale przecież...-trochę mnie to zdziwiło.
-Siostra była starsza ode mnie.-powiedział już bardziej stanowczo Saru.
-To ile mama miał lat?
-Nie to nie tak,-zaczął wujek-to ja po prostu wyglądam tak staro. Twoja mama kiedy cię urodziła miała 26 lat.
-...ok... No to teraz przejdźmy do spraw changersów. Mówiłeś że Mafia jest tajną ale rządową organizacją? Tak?-zwróciłem się do Danvelda.
-Tak, a co?
-No bo ja chciałem wiedzieć jak to jest że tu ludzie pracują?
-A co chciałbyś tu mieć, zwierzęta?
-Nie nie o to mi chodzi. Chodzi o to jak to działa, no bo skoro jest tajna to jak to... ludzie składają tutaj podanie? I jeszcze jak to że są tu małe dzieci?
-Ach, to. No więc tak. Tylko rząd wie o naszym istnieniu i jeśli ktoś zostanie wtajemniczony to dostaje możliwość dołączenia do mafii i tym samym opuszczenie rządu, albo my rekrutujemy ludzi jeżeli dostrzeżemy w nich potencjał. A te dzieci to dzieci pracowników, którzy postanowili wychować je tutaj. Cóż... nie dostaną nagrody rodzica roku ale tak postanowili. No dobra to teraz ja przejmę inicjatywę.-kontynuował nasz dialog.-Nie jesteśmy jedyni. Oprócz Changersów są jeszcze dwie inne mafie. Mafia Salvadore i Mafia Ao-ryuu(po japońsku "niebieski smok"). Wszyscy nadążają?
-Powiedzmy.-powiedziałem  niepewnie.
-Moment.-wtrąciła się Sayaka.-Ale jak to rekrutujecie ich?
-To proste Zakonnico.-odezwała się Dakota.-Jeśli ci z góry, w tym wypadku Danveld, widzi że ktoś ma porządne umiejętności walki wręcz, bronią palną albo przyda się jako haker to podchodzi do niego i się go pyta czy nie chce być mafiozo.
-No bez przesady... To nie tak że idę i mówię im o mafii. Przyszli pracownicy są analizowani czyli sprawdzamy czy się nadają. Zanim ich wtajemniczę muszę mieć pewność że się zgodzą. Często oferujemy pomoc bezdomnym i dajemy im zakwaterowanie w zamian za pracę tutaj.
-Yyy... ok.-odpowiedziała białowłosa.-Czekaj. CZY TY MNIE NAZWAŁAŚ ZAKONNICĄ!?!? ZNOWU!
Sayaka z Dakotą znowu zaczęły się wyzywać, ale tym razem odpuściły pobicie się nawzajem.
-Dobra wracając do Mafii.-kontynuował Danveld.-Salvadore jest najsłabszą mafią z kolei Ao-ryuu jest najsilniejsza lepiej z nimi nie zadzierać, my jesteśmy po środku. Każda z mafii ma swoje pierścienie szlachetne, czyli w naszym wypadku są to pierścienie które każdy z was dostał. A propo gdzie je macie?-nasza piątka zaczęła z różnych kieszeni wyciągać pierścienie i zakładać je na środkowy palec prawej ręki.-Ok. No więc tak... co jeszcze... A, oprócz pierścieni szlachetnych są jeszcze pierścienie pierwszego drugiego i trzeciego stopnia, co prawa słabsze od tych szlachetnych ale też bardzo potężne. Najsilniejsze są szlachetne a po nich po kolei pierwszy drugi i trzeci stopień. Każdy pierścień może wyzwolić płomień odpowiadający żywiołowi nosiciela... Ale to też nie jest takie proste. Pierścień i Nosiciel muszą mieć ten sam żywioł, na przykład ja mam żywioł mroku i tak samo mój pierścień. Dobra przejdźmy do głębszych analiz. Pierścień Kriksa jest pierścieniem drugiego stopnia i przywołuje fioletowego kruka którego już wam pokazywałem, jest on bestią pierścienną, którą przywołuje się do walki ale nie tylko. Ze swoimi bestiami pierściennym nawiązuje się więź emocjonalną.
-Mam pytanie.-odezwał się Kaito- Mówiłeś że byłeś Zabójcom mroku Beatrix, więc powinieneś wiedzieć jakie są bestie siedzące w pierścieniach changersów, tak? Bo kiedyś ty miałeś jeden z nich.
-Pierścienie szlachetne nie są byle czym. Kiedy zginęła Beatrix zginęły też nasze bestie.-Danveld zerknął na mnie i na Saru.-Teraz wy jesteście następnym pokoleniem i wy będziecie kształtować nową historię mafii-przełknął ślinę.-bestie w pierścieniach changersów narodzą się na nowo wraz z ich pierwszym wezwaniem przez następne pokolenie...
-Jakoś nie czaję.-wtrąciłem się.
-Kiedy pierwszy raz wezwiecie wasze bestie one będą inne niż te które miało moje pokolenie i będą bez wspomnień.-Danveldowi wyraźnie było smutno.-w każdym bądź razie musicie się nauczyć jak najszybciej korzystać z pierścieni, bo oprócz trzech mafii które wcześniej wymieniłem są jeszcze inne. Są to tak zwane "Czarne frakcje". Czasem mniejsze czasem większe organizacje kryminalistów. Ale jeśli dobrze ze sobą współpracują to są naprawdę niebezpieczne. Dwie największe czarne frakcje o jakich nam wiadomo to "Grand Satan" i...-nastało niezręczne milczenie- i... "Criminal King"
Ta nazwa utknęła mi w pamięci... król przestępców który wzbudził rebelię... i wielką wojnę mafii w której zginęła moja mama.
Zagryzłem wargę.
-Dobra. Przejdźmy dalej. Kiedy już jesteśmy po wyjaśnieniach możemy już zacząć gwóźdź programu...
-Czyli?-zapytałem równocześnie z Sayaką.
Naomi i Neko wstali.
-Dobra to my już pójdziemy.-powiedziała brązowowłosa.
-Nie obrazicie się jeśli zaczniemy wcześniej prawda?-Dodał Kaito.
-Ale co?-wtrąciłem.
-Ok. Lancer, Kure idźcie z nimi. Wiecie co robić.-Czarnowłosa kobieta i białowłosy "rywal w miłości" kiwnęli głowami, wstali i zmierzali w stronę drzwi.
-Ale o co chodzi!?
Naomi, Neko, i ich kolosi wyszli.
-Jak to o co?-Nareszcie odezwał się Danveld.-O trening.-powiedział jakby to było oczywiste.

~<>~
No i to na razie tyle. Pierwotnie rozdział miał być dłuższy i miały być jeszcze opisane te treningi ale nie mam już siły a ktoś... mnie nęka żebym wstawił już rozdział. :)

3 komentarze:

  1. Założę się, że ten "ktoś" to Sayaka... ^.^"
    A co do rozdziału.. Rozmowę o kolosach musiałam przeczytać dwa (...albo trzy??...) razy, bo nie do końca rozumiałam.. ale to pewnie dlatego, że dzisiaj mi się za bardzo nie chce myśleć, więc jest raczej OK. I fajnie, że dowiedzieliśmy się jeszcze kilku rzeczy o rodzinie Jacoba, że tak to ujmę, dzięki jego wujkowi, przynajmniej według mnie, zrobiło się tak jakoś milej.. I rodzinniej..? Nom, może tak.. I szczerze, to nie wiem, czemu tej Dakocie Sayaka skojarzyła się z Zakonnicą, no ale w sumie... przynajmniej jest jeszcze ciekawiej, dzięki skutkom tego spostrzeżenia, więc.. ;P
    >.< No, nie wiem, co jeszcze, więc może po prostu zrobię tak: WEEEEENYYYYY!!!!!!

    P.S. Byłam też na twoim drugim blogu, będziesz go kontynuował?? Bo mam szczerą nadzieję, że tak. ONEGAAAAAAAIIIII~!!!!!! Bo mitologia to chyba jedyny dział historii, który mimo wszystko lubię..
    Więc do tego też życzę ci jak najwięcej WENY, CZASU i CHĘCI na dalsze pisanie!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z Dagą. Kontynuuj mity, proszę :) O i dziękuję za rozdział i temu ktosiowi, kimkolwiek on jest. Rozdział fajny bo dużo się dowiedzieliśmy, ale czekam na trening. W końcu będzie jakaś rozróba xD

    OdpowiedzUsuń