sobota, 5 marca 2016

Z życia wzięte xP

Już jakiś czas nie było nowych postów, ale to dlatego że zająłem się poprawianiem wszystkich rozdziałów. Przy okazji rozdział 2 jest już poprawiony.

Ale piszę ten post ponieważ zająłem się posprzątaniem szafy... i to co tam znalazłem zasłużyło na własny post xP

Ale najpierw powiem o co chodzi. Osoby, które już jakiś czas odwiedzały mojego bloga zdążyły pewnie zauważyć że ja Sayaka (ta prawdziwa) i Neko (czyli szardik99) znamy się w prawdziwym świecie. Jesteśmy przyjaciółmi od bardzo dawna. Pamiętam to jak dzisiaj, kiedy rozmawialiśmy kilka lat temu i zaczęła się nasza kariera pisarska xP nie pamiętam ile mieliśmy wtedy lat ale gdzieś w okolicach 11-12 i każde z nas napisało swoją pierwszą historyjkę. I ja znalazłem swój stary zeszyt, w którym to pisałem... Podjąłem poważną decyzję, że podzielę się z wami moimi wypocinami jedenastolatka.

Tyle, że wy musicie zrozumieć jakie to jest dla mnie upokarzające. Ja przepisze to słowo w słowo (oprócz imion) a chyba domyślacie się jak beznadziejnie jest to napisane...
Dobra, im szybciej zaczniemy tym szybciej skończymy... miłego naśmiewania się ze mnie...
PS kursywą w nawiasach będą moje uwagi.

Czary Czarnego Pierścienia

Rozdział 1
Kamienny Klucz

Nazywam się Jacob i oto moja opowieść.
(Co to w ogóle za początek?)
Pewnego wieczoru szedłem ciemną uliczką i w końcu... Rozbłysnął przede mną wielki klucz, i wtedy się obudziłem.
(serio? tak po prostu?)
To był tylko sen. Tego dnia byłem na plaży i oto on:
ten kształt, to światło, jednak na kamieniu.
(czekaj... co tu się właśnie odwaliło, jakiej plaży, jaki kamyczek? kiedy, gdzie? moje młode ja myślało prawdopodobnie że opisy CZEGOKOLWIEK nie są potrzebne -.-)
Kiedy go dotknąłem skały zaczęły pękać, ale na szczęście przestały.
(wow. Jeszcze nigdy nie widziałem szybciej rozwijającej się akcji. 5 zdań a już jesteśmy przy pękaniu skał)
Kiedy zobaczyli go inni, czyli Neko, Sayaka i Someone zobaczyli zwykły kamień.
(ok... bywało gorzej)
Myśleli "Co to znaczy", ale ja... wyszedłem z nim lasu.
(dlaczego?)
Maszerowałem tak, aż kamień zaczął świecić, jakby mnie prowadził, no to ja szedłem za światłem.
(Tak. Bardzo mądrze, idź za dziwnym światłem z kamienia...)
Dotarłem do zakątka, gdzie było tak ciemno jak w nocy i tam ujrzałem jakby wrota jaskini. Kamień zaczął świecić jak nigdy dotąd. Wystraszyłem się i pobiegłem do domu...


Ja chyba byłem bity jako dziecko... Sory ale ja nie dam rady więcej xP jestem tak zaczerwieniony w tym momencie. Może kiedyś napiszę wam więcej, ale jak na chwilę obecną tyle będzie beki ze mnie.

Dobra, dzięki że dołączyliście do mnie na tej krótkiej podróży przez moje stare wspomnienia xP
Do usłyszenia

1 komentarz: